Przebywając we Włoszech nauczyłem się, że najlepszą metodą nauki
języka jest czytanie w tym języku. Dlatego też pierwszą rzeczą jaką zrobiłem po
przyjeździe do Słowenii było zdobycie zwykłej książki w języku słoweńskim. Mój przyjaciel polecił mi zbiór opowiadań
Tomislava Ceja „Poljub iz Pekla” (Pocałunek z Piekła). Pierwsze opowiadanie
dostarczyło mi wyjątkowo dużo wrażeń. Na marginesie dodam, że Tomislav Cej jest
autorem, którego styl i tematykę umieściłbym gdzieś pomiędzy Markiem Hłaską i
Charlesem Bukowskim. Tematyka właściwie erotyczna. Podczas pierwszego czytania
opowiadania „Zadnji dan”(Ostatni dzień) nie wiedziałem jeszcze czym owe
opowiadanie jest zabarwione. Znałem wtedy tylko kilka słoweńskich słów i jakąś
część mogłem wywnioskować z polskiego czy też łaciny. Po pierwszym czytaniu
miałem wrażenie, że bohater i opisywane tam panie mają się ku sobie w jakiś szczególny sposób (odczuwałem
klimat opowiadania). Sprawdziłem więc kilka najczęściej powtarzających się słów
i przeczytałem historię powtórnie. Teraz już wiedziałem prawie na pewno, co
bohaterowie robią, ale nie wiedziałem „jak?”. Sprawdziłem zatem kolejnych kilka
słów i okazało się, że wiem już „jak”, ale zdawało mi się, że duża część tej
historii jest tylko wyobrażeniem bohatera. Po ponownym zajrzeniu do słownika
okazało się, że mam rację.
Wynika z tego, że
moja podświadomość już od samego początku odczuwała główną ideę tego
opowiadania. Kolejne słowa natomiast były filtrami percepcyjnymi, które
ustawiały tę ideę w odmiennych kontekstach. Właściwie przeczytałem nie jedno
opowiadanie ale kilka (z racji uczenia się języka). Dzięki temu spostrzeżeniu
zrozumiałem, że każde dzieło odbieramy przez pryzmat konkretnych filtrów
percepcyjnych. To znaczy, że znaczenie każdego dzieła można zmienić przez
nałożenie na odbiorcę określonego filtru. Taka jest również istota polityki,
gdzie nakłada się konkretne filtry percepcyjne
na idee (np. religia i wojny religijne) co prowadzi do prostytuowania się tych
idei.