poniedziałek, 2 lipca 2012

Do czego Umberto Eco dochodzi przy Caravaggiu


            Michał Anioł Caravaggio w latach 1602–1603 namalował Amora Zwycięskiego (obecnie dzieło to znajduje się w Gemäldegalerie w Berlinie). Nie chcę tutaj interpretować tego obrazu pod kątem kompozycji, skoncentruję się na jakości. Widziałem go  w dwóch różnych przestrzeniach. Pierwszą, jest wspomniana galeria niemiecka, drugą, była wielka wystawa Caravaggia w Rzymie w Scuderie del Quirinale. Wiem, że wszyscy znamy ten obraz i dostrzegamy jego kunszt, ja jednak muszę oddać moje odczucia, bo dzięki nim zrozumiałem, jak artysta tworzył swój fortel percepcyjny. Caravaggio z wyjątkową precyzją odmalowuje rzeczy nad wyraz trudne. W perspektywie widzimy wygięty papier nutowy, z którego, zdaje się, można by zagrać melodię. Dalej przyrządy pomiarowe, którymi można mierzyć. Instrumenty muzyczne symetryczne, delikatne z powyginanymi gryfami są tak idealnie rzeczywiste, że aż chce się je wziąć w dłonie. Na dole leży perfekcyjnie metalowa zbroja. Chłopiec jest chłopięcy, szmata szmaciana, itd. Wszystko to zostało namalowane w taki a nie inny sposób, aby urzeczywistnić coś czego nie ma. Aby urzeczywistnić to, co nie powinno z racjonalnego punktu widzenia istnieć - skrzydła Amora. Oświadczam kategorycznie, że przez pryzmat tych wszystkich przedmiotów ja Caravaggiu wierzę, że widział Amora, że był on dla niego równie jak te przedmioty rzeczywisty.
Tak właśnie mami nas Caravaggio. Jakość obrazu i sprzedawanej informacji jest na tyle wysoka (nadrealistyczna), że jesteśmy w stanie tę informację przyjąć za prawdę. A co ma do tego Umberto Eco i jego „Cmentarz w Pradze”? Czy główny bohater tej powieści nie jest trochę nazbyt współczesny? A może rozdwojenie jaźni pomiędzy Simone Simoninim a księdzem Dalla Piccola, fałszowanie przez niego historii Europy na zlecenia rządów, tworzą z niego postać w pełni współczesną. Postać obdarzoną świadomością informacyjną. Jak zatem Umberto Eco ją uwiarygodnia w 1897 roku?  Odpowiedź znajdziemy w strukturze obrazu Michała Anioła Caravaggia, czyli inwentaryzacji rzeczywistości, która również u Umberto Eco jest bardzo dokładnie, a nawet dobitnie opisana. Nie da się w nią nie uwierzyć. Przecież Signorie Simonini podawał rękę i miał wpływ na życie największych: Freuda, Dumasa, Garibaldiego, Dreyfusa. To właśnie natłok postaci autentycznych i perfekcyjny opis otoczenia; pozwala urzeczywistnić postać głównego bohatera w 1897 roku. A jednocześnie czujemy, że nic się nie zmieniło…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz